Są takie rzeczy nad którymi musisz przystanąć. Wszystko inne dookoła cichnie, traci wyraz i przestaje nachalnie prosić o uwagę. I chociaż powodów do zachwytu nie brakuje, w moje serce pięć lat temu wryła się konkretna historia. Została tam i wciąż ma się dobrze. Czeka bezskutecznie na swoją następczynię, albo choćby równą sobie. Nie dlatego, że potrzebuje konkurencji, ale dlatego, że dusza łaknie więcej równie doskonałych przeżyć, jak czytanie takiej literatury. Pomimo moich codziennych poszukiwań, rozgościła się na górnej półce literackiej. Zerka na mnie rozbawiona, rozkładając ręce w geście mówiącym: „No cóż poradzę? Szukaj dalej, powodzenia!”.

„MAKTUB znaczy zapisane” to książka Rozalii Szum, która jest jednym z najpiękniej napisanych dzienników z podróży jakie czytałam. Szukam podobnych, ale bezskutecznie…
Opis książki jest równie magiczny, jak całe wnętrze. Czytam:
Jaką miarą czas mierzy pustynia? Człowiek Zachodu odmierza jego upływ od linijki. Biegnie on dla niego od punktu do punktu, by w końcu rysik przestał znaczyć ślad i postawił kropkę. Górotwory egipskiej pustyni mierzą chyba inaczej. Pocięte tu i tam nitką asfaltu, ten — zna czas. Kładli go, wzmacniali i konserwowali, a teraz — rozjeżdżają swoimi ciężkimi pojazdami, pozostawiając w nim szczerby, wgłębienia i rowki. Pustynia o czasie nigdy nie słyszała, a jednocześnie — najpełniej go wyraża.
Dla mnie ta książka to połączenie twardego realizmu ubranego w magię i poetyckość słów. Starannie dobrane metafory kłują w serce i mówią: „Zobacz, świat jest, jaki jest. Nie trzeba go osładzać, żeby się nim zachwycić”.
Przykładem tych opisów niech będzie fragment rozdziału „Bałab”:
„Gdy wychodzi się z mrocznego holu kamienicy w której mieszkam, po lewej stronie kraty podobno zamykanej na noc, na sfatygowanym krześle rodem z półwiecznego biura siedzi bałab, chudy jak wypłata. Bałab po arabsku, znaczy dozorca. Jesteśmy w Kairze, na wyspie Zamalek, w delcie Nilu. Ja – w długiej kwiecistej sukience, on – ubrany w szarą galabiję, znoszone klapki z pianki w gigantycznym rozmiarze i dyskretne smugi papierosowego dymu, które spowijają jego postać zawsze tak, że człowiek zastanawia się, czy aby jest on rzeczywisty. Bo może to dżin? Gdyby tak było, miejscem jego nocnego spoczynku byłaby metalowa puszka po konserwie, wypełniona niedopałkami, która spoczywa po jego lewicy. (…)
Dozorcę zajmuje bezsens, zatknięty w jego egzystencję jak piórko: czasem myje tutejszą podłogę, wymiata pył, by wleciał z powrotem. Godzi się z tym, bo jest mądry mądrością nie z uniwersytetu. Opór jest bezskuteczny. On wie, że z tego składa się ludzkie życie, które czasem zdaje się jałowym bezkresem. Kamienica, którą dozoruje – nasserowski dar dla ludu – jest jak on, pogodzona z własnym trwaniem kotwiczonym w przemijaniu.
***
Równy rok od mojego wyjazdu z Egiptu znowu wolnym krokiem szłam wzdłuż ulicy Hassan Assem w Kairze. We wnęce „mojej kamienicy”, za ciągiem murowanych donic gdzie zazwyczaj przesiadywał bałab było czysto, przestronnie i jasno. Te same naturalnie przykurzone kwiaty, te same obtłuczone doniczki i szarawa pyłem marmurowa posadzka. W kącie puste krzesło bez oparcia, za to pełne znaczenia. Nie dało mi odpowiedzi, czy jego użytkownik – dla mnie od zawsze i na zawsze bezimienny, często siedzi, czy już tylko leży i to w zupełnie innym miejscu. Nie było kogo i jak o to zapytać. Puszka z której mógłby wydobywać się dżinn gdyby nim był, też znikła. Tylko to krzesło i zastygłe ślady w pamięci żłobiły stare znaczenia. Nic nie powiedziałam – westchnęłam i wolnym krokiem poszłam w dół ulicy. Dział się nowy dzień”.
Styl literacki Rozalii Szum odziera z naiwności sprawiając, że z podziwem patrzysz na coś, czego wcześniej starałeś się nie dostrzegać. Bezwzględnie wpuszcza światło w wąskie uliczki i ukryte przed wybiórczym wzrokiem ścieżki. Nie otrzepuje z kurzu i brudu sytuacji, historii, ludzi. Pozwala wszystkiemu, co istnieje być prawdziwym, ale jednocześnie czujesz, jakbyś z każdym zdaniem oddawał tej prawdzie hołd. Jej pióro mnie oczyszcza. Czasami znienacka naciśnie mocniej, zrani, wbijając boleśnie stalówkę ale zanim ucieknę – łapie mnie mocno za ramię i krzyczy:
„Nie bój się! Poczuj!”.
Tyle o mojej ckliwości. Pięć lat temu to był zbiór opowiadań, niektóre z nich zostały zamieszczone tutaj, na bestsellerowie (linki pod artykułem) w 2020 roku. Jako wydawczyni miałam marzenie, żeby wydać tą książkę. Autorka zdecydowała inaczej. Mam nadzieję, że trafi do jak największej liczby osób łaknących pięknych słów i naprawdę dobrej literatury.
Chcesz nabyć książkę? Znajdziesz ją tutaj:
O AUTORCE KSIĄŻKI:

Rozalia Szum — multiblogerka, publicystka (Wici.info, Gazeta Wyborcza, Onet, WP, Tygodnik „NIE”), pisarka (Prawda, Rozłączenie), pochodząca z Kielc. Z wykształcenia polonistka i prawniczka, choć nie jest przywiązana do tych etykiet. Życie zaprowadziło ją do Egiptu, co zmieniło w niej wszystko. Jeszcze nie zakończyła tej przygody. Kocha kawę, naturę, znaczącą rozmowę i koty.
Polub fanpage:
https://www.facebook.com/rozalia.szum/
Artykuły na bestsellerowo.com:
Masz gotową książkę lub jej fragmenty i marzysz o ich wydaniu? Wyślij swój tekst do naszego redaktora na adres kontakt@ezooneir.com, a my pomożemy Ci przekuć Twoją wizję w publikację, która zachwyci czytelników. Zrób pierwszy krok ku realizacji swoich literackich marzeń – więcej informacji znajdziesz tutaj: Wydaj swoją książkę z nami.
PRZEŚLIJ SWÓJ TEKST DO REDAKTORA:
Twoja wiadomość została wysłana
