„Ciało, które pamięta duszę” to niezwykła książka o duchowym przebudzeniu, kobiecej sile i odwadze powrotu do siebie. Powstała z potrzeby głosu – szczerego, intymnego, nieprzefiltrowanego przez cudze oczekiwania. To nie poradnik ani teoretyczna rozprawa o duchowości. To żywe świadectwo – zbiór autentycznych historii kobiet, które zdecydowały się zdjąć maski, podzielić swoimi kryzysami i otworzyć drzwi do prawdziwej przemiany.

Kiedy kobieta wchodzi na drogę wewnętrznej podróży, nie zawsze wie, dokąd prowadzi ją intuicja. Najczęściej zaczyna się od szeptu – cichego poczucia, że dotychczasowe życie nie jest już jej prawdziwym życiem. Z tego szeptu narodziła się ta książka.
Ciało chce być wysłuchane. Chce, żebyś zapytała je:
Czego ode mnie potrzebujesz, zanim znów cię zmuszę do milczenia? Czy jest coś, co noszę – a co nie jest już moje?
Wiesz, czego nauczyłem się przez lata towarzyszenia kobietom? Że duchowość, która ignoruje ciało, jest tylko kolejną formą ucieczki. Że nie można się wznieść ponad to, czego nie przyjęłaś.Krzysztof Jankowski
W duchowej drodze kobiety – jak pisała Marion Woodman – najgłębszym etapem nie jest odlot ku transcendencji,
lecz powrót do ziemi. Nie chodzi o to, by się wznieść ponad ciało, lecz by je zamieszkać. To ciało staje się świątynią, która nie jest już wrogiem, projektem do naprawy,
czy polem bitwy z własnym cieniem.
Kiedy duch i ciało spotykają się naprawdę – działanie przestaje być kompensacją. Nie służy już do zdobywania uznania, wypełniania pustki czy szukania potwierdzenia wartości. Działanie staje się wyrazem. Nie udowadnia niczego. Nie negocjuje prawa do istnienia. W tym miejscu kobieta już nie pyta: Czy to ma sens? Pyta: Czy to jest prawdziwe?
Redaktorem i współautorem projektu jest Krzysztof Jankowski – mężczyzna, który od lat towarzyszy kobietom w procesach duchowych. To on otworzył przestrzeń do tego, by głosy wielu kobiet mogły wybrzmieć razem – jak krąg, w którym każda opowieść staje się częścią większej mapy. Obok niego pojawia się Agnieszka Mlicka – Ezooneir, wydawczyni, która zebrała historie, zbudowała z nich całość i również podzieliła się własną drogą.
Na kartach tej książki spotkasz historie Margoty Kott, Bożeny Wandowskiej, Marty Kikowskiej, Marty Pokój, Justyny Smykowskiej, Jolanty Bielawskiej, Ewy Złochowskiej, Małgorzaty Kunt, Agaty Patralskiej–Obarewicz, Barbary Bebkiewicz, Grażyny Szwengiel, Kingi Skatulskiej i Luizy Chylewskiej. Każda z nich wnosi swój dar: czasem opowieść o kryzysie i bólu, czasem o uzdrowieniu i powrocie do siebie. Razem tworzą mapę doświadczeń, w której czytelniczka może odnaleźć własne ścieżki, pytania i odpowiedzi.
„Droga samopoznania to ścieżka, na której warto sprawdzać każdy drogowskaz. Podróż nie uda się, jeśli próbujesz przebyć ją, korzystając z nawigacji pamięci czy na autopilocie ciała. Znaki, które kiedyś wydawały się oczywiste, teraz mogą decydować o dłuższym przystanku, a nawet rozbiciu obozu w celu obserwacji. Wędruję z ciężkim plecakiem przekonań, przy każdym rozdrożu sprawdzając, które z nich zostają ze mną, a które warto zamienić na wspierające”.
Marta Kikowska, Instagram: @cialoduszna
To książka o oddzieleniu i powrocie. O ciele, które pamięta emocje, nawet jeśli umysł próbuje je wymazać. O kryzysach, które stają się punktem zwrotnym. O nocy duszy, która prowadzi do odrodzenia. O tym, że duchowość nie jest teorią – lecz żywym doświadczeniem, które pachnie lawendą i kawą, ale też potem, łzami i gniewem.
„Zawsze byłam gotowa podać rękę, nawet jeśli sama ledwo stałam na nogach, nawet jeśli wewnętrznie gasłam. (…) Nagle, całą sobą, poczułam, że nie chcę już tylko przetrwać kolejnego dnia, tkwić w trybie przetrwania i nie zgadzam się na bycie więźniem własnego umysłu i emocji. Poczułam, że chcę żyć: prawdziwie, autentycznie, w pełni. Ale lęk nie daje się oszukać, nie znika dlatego, że bardzo tego pragniemy, nie odpuszcza na żądanie…”
Marta Pokój,
Przez większość życia byłam wyobcowaną, samotną, milczącą, spragnioną miłości i uwagi małą dziewczynką, ubraną w postać dojrzałej kobiety, która
w precyzyjny sposób dostosowywała się do potrzeb i emocji otaczających ją ludzi. Wychowanie w rodzinie dysfunkcyjnej nauczyło mnie nie mieć własnego zdania, własnych potrzeb, pragnień. W dorosłym życiu nadal mi to towarzyszło – nieustannie aktualizowałam swoje plany na rzecz mojej najbliższej rodziny
i pracy myśląc, że tak musi być. Nie znałam innego zachowania niż to, aby być zawsze w pełni dostępną dla wszystkich.Justyna Smykowska
Wtedy pierwszy raz zobaczyłam, jaką rolę w tym całym procesie odegrała moja mama. Zobaczyłam całą paletę kolorów pomiędzy czernią a bielą. Trudność dziecka poza jego możliwością zrozumienia sytuacji, kiedy trzeba było być po jednej stronie, sprzymierzyć się z tym dobrym rodzicem, przeciwko temu złemu. Poczułam, ile napięcia nosiłam za mamę. Z miłości. I żeby zasłużyć na prawo do życia. Posłusznością, milczeniem, niesprawianiem kłopotów.
Jolanta Bielawska
Każdy rozdział uzupełniają pytania i ćwiczenia – zaproszenie, aby czytelniczka mogła dopisać swoją własną historię. Książka nie kończy się na ostatniej stronie – otwiera proces, który zaczyna się w Tobie.
„Ciało, które pamięta duszę” to lektura dla każdej kobiety, która:
- czuje, że żyje nie swoim życiem,
- zmaga się z kryzysem, wypaleniem czy poczuciem pustki,
- pragnie odnaleźć kontakt z ciałem i duszą,
- potrzebuje inspiracji, odwagi i świadectwa innych kobiet,
- chce przestać udawać, że „wszystko jest w porządku”, i usłyszeć swój prawdziwy głos.
Ta książka powstała z miłości i wdzięczności. Jest zapisem duchowej wspólnoty,
w której osobista historia staje się darem dla innych.
To nie tylko literatura – to przestrzeń, w której możesz spotkać siebie.
„Twoje ciało pamięta. Twoja dusza czeka, byś ją znów usłyszała”.
Usiądź ze sobą. Z tą, której nikt nie zna. Z tą, którą może i ty sama od lat omijasz wzrokiem. I zapytaj ją: Co chcesz mi powiedzieć, zanim znów założę maskę? Co we mnie musi umrzeć, żebym mogła naprawdę żyć? Bo to właśnie
w rozpadzie rodzi się dusza. Poprzez bycie gotową poczuć wszystko, co było wcześniej pomijane.
Zawsze mnie to poruszało – moment, w którym kobieta mówi: To tylko stres. Albo: To nic. Tak już mam. Albo wreszcie: To chyba psychosomatyka, prawda? – z takim zawstydzeniem, jakby przyznała się do słabości. Ale ja nie widzę słabości. Widzę wezwanie. Ciche. Uparte. Święte. Bo ciało nie działa przypadkiem. Nie zdradza cię. Nie sabotuje. Ciało mówi to, czego ty jeszcze nie potrafisz powiedzieć głośno.
Bywają kobiety, które uczą się świata przez głowę. I bywają takie, które uczą się go przez ból. Nie ten głośny, spektakularny, dramatyczny. Ale ból zatrzymanyw ciele. Ból, który nie zniknął z tamtego dzieciństwa, tamtej relacji, z tej codziennej niezgody na życie, które przestało być prawdziwe.
Kiedy spotykam kobietę, która mówi: Od lat bolą mnie plecy; Mam dziwne napięcia, których nikt nie potrafi wyjaśnić; Znowu choruję, gdy tylko wracam do pracy; nie pytam najpierw: Co jesz?, Ile śpisz?, Czy ćwiczysz? Pytam: Gdzie twoja dusza mówi „nie”, a ty wciąż mówisz „tak”?
Ciało kobiety to barometr duszy. Nie wystarczy „zająć się objawem”, nie można „pokonać” ciała. Trzeba z nim zatańczyć. Zasłuchać się. Przestać traktować je jak przeszkodę – i zacząć widzieć w nim kanał informacji z głębi.Cytat, autor: Krzysztof Jankowski