Strach jest jedną z najbardziej pierwotnych emocji. Towarzyszy nam od zarania dziejów, ostrzegając przed niebezpieczeństwem, ale też fascynując. Dlaczego tak wielu ludzi uwielbia się bać, choć teoretycznie powinniśmy unikać tego uczucia? Może to kwestia instynktu, a może czegoś głębszego – mrocznej strony ludzkiej psychiki, która karmi się tajemnicą i nieznanym? Okazuje się, że horror pozwala bezpiecznie eksplorować własne lęki, oswajać je i doświadczać kontrolowanych emocji.
Nasza rozmówczyni, Sandra Brzózka, doskonale wie, jak wywołać ciarki na plecach. Niedawno wydała pierwszy tom opowiadań grozy „Inseminarium”, który można nabyć w przedsprzedaży na stronie Wydawnictwa Ezooneir.
Zajmowała się badaniem zjawisk paranormalnych, śledziła relacje świadków i analizowała miejskie legendy. Choć większość z nich można racjonalnie wyjaśnić, niektóre pozostawiają po sobie niepokojący ślad.
W wywiadzie opowiada o inspiracjach, osobistych granicach w horrorze i tym, dlaczego zmarli są mniej przerażający niż żywi.

Co skłoniło cię do wybrania gatunku grozy jako głównej dziedziny twojej literackiej twórczości?
Od dziecka fascynowały mnie horrory. Uwielbiałam oglądać filmy grozy, czytać książki z dreszczykiem i analizować to, co budzi strach w ludzkim umyśle. Nie interesowały mnie jednak klasyczne slashery – nie jestem fanką bezmyślnej przemocy na ekranie czy w literaturze. Bardziej pociągały mnie historie oparte na faktach, opowieści o nawiedzeniach i zjawiskach paranormalnych.
Przez lata badałam takie przypadki, analizowałam relacje świadków i zagłębiałam się w tematykę niewyjaśnionych zdarzeń. Choć nie zawsze znajdowałam dowody na istnienie zjawisk nadprzyrodzonych, same te historie były dla mnie niezwykle inspirujące. Właśnie dlatego groza jest mi tak bliska – nie tylko jako gatunek literacki, ale także jako sposób na eksplorowanie ludzkich lęków.
Skąd czerpiesz inspirację do tworzenia strasznych historii? Czy są to doświadczenia osobiste, obserwacje czy może inne źródła?
Inspiracji szukam wszędzie. Bardzo dużo czytam – zarówno literatury grozy, jak i opowieści z pogranicza rzeczywistości i fikcji. Uwielbiam słuchać historii ludzi, którzy doświadczyli czegoś, co trudno wyjaśnić. Od lat śledzę różne źródła poświęcone zjawiskom paranormalnym, historie miejskie i relacje świadków.
Poza tym oglądam mnóstwo horrorów. Mam wrażenie, że w tym gatunku widziałam już prawie wszystko – staram się być na bieżąco z nowościami i analizować, co działa na widza czy czytelnika, a co jest tylko powielaniem schematów.
Ale największą inspiracją jest dla mnie to, co czuję, gdy spotykam się z danymi historiami. Jeśli coś sprawia, że czuję niepokój – czy to dźwięk, czy obraz, czy sugestia czegoś niewidzialnego – wiem, że może to być materiał na dobrą opowieść.
Czy kiedykolwiek napisałaś coś tak przerażającego, że sama bałaś się to przeczytać?
Nie, nigdy. Nawet gdy piszę coś, co może przerażać czytelników, dla mnie jest to przede wszystkim wytwór wyobraźni. Mam do tego dystans. Poza tym, jak już wspomniałam, zajmowałam się badaniem zjawisk paranormalnych i w większości przypadków okazywały się one mieć racjonalne wyjaśnienie. Może dlatego strach przed moimi własnymi historiami nigdy mnie nie dopadł.
Jakiej historii nigdy nie odważyłabyś się napisać? Czy są tematy zbyt straszne nawet dla ciebie?
Nie napisałabym historii, w której małe dziecko jest ofiarą. Oczywiście w horrorze dzieją się straszne rzeczy, ale są pewne granice, których nie chcę przekraczać. Kiedyś patrzyłam na to inaczej, ale odkąd zostałam mamą, zupełnie zmieniło się moje podejście. Nie wyobrażam sobie opisywania cierpienia dziecka – to byłoby dla mnie zbyt emocjonalne i niekomfortowe.
Natomiast w jednej z moich wcześniejszych historii pojawiła się postać siedmioletnich bliźniaków, które są źródłem zła. To inny przypadek – dzieci tu są sprawcami, a nie ofiarami, co pozwoliło mi osadzić je w horrorze bez łamania własnych granic moralnych.
Czy zdarzyło się, że ktoś opowiedział ci o swoich lękach, a ty później wykorzystałaś je w opowiadaniu?
Nie, nigdy. Oczywiście słyszałam wiele historii i niektóre mogłyby być świetnym materiałem na książkę, ale traktuję je jako coś bardzo osobistego. Nie czuję, żeby było na miejscu, by wykorzystywać cudze przeżycia jako własne pomysły na opowieść. Nawet gdybym zmieniła szczegóły, dodała elementy fikcji – wciąż miałabym poczucie, że to czyjaś rzeczywistość, a ja nie chcę jej komercjalizować.

Gdybyś miała spędzić noc w miejscu rodem z horroru – opuszczony szpital, nawiedzony dom, ciemny las – które byś wybrała i dlaczego?
Tak naprawdę nie robi mi to różnicy. Myślę, że dałabym radę spędzić noc w każdym z tych miejsc. Wiem, że w takich lokalizacjach bardziej niż duchów trzeba bać się żywych ludzi – włóczęgów, „meneli”, osób, które mogą chcieć cię skrzywdzić. Zmarli nie stanowią zagrożenia – to żywi są nieprzewidywalni.
Wspomniałaś, że wierzysz w zjawiska paranormalne. Badałaś je. A może miałaś kiedyś doświadczenie, które mogłoby stać się inspiracją do horroru?
Wierzę, że są rzeczy, których nie potrafimy jeszcze wyjaśnić. Zajmowałam się badaniem takich przypadków przez lata i większość miała racjonalne wytłumaczenie. Były jednak sytuacje, które zostawiły po sobie niepokojący ślad. To doświadczenia, które trudno zapomnieć – nawet jeśli próbuję je analizować chłodno i logicznie.
Jak myślisz, dlaczego ludzie lubią się bać, skoro strach to naturalna reakcja obronna?
Strach towarzyszy nam od dzieciństwa – jesteśmy go uczeni przez przez społeczeństwo („Bądź grzeczny, bo przyjdzie … i cię zabierze”), przez własne doświadczenia. W horrorze możemy jednak doświadczać go w kontrolowanych warunkach, bez realnego zagrożenia. To daje pewien dreszcz emocji, który sprawia, że wracamy do tego uczucia. Myślę też, że strach pomaga nam lepiej poznawać siebie – swoje lęki, swoje granice.
Gdybyś mogła ożywić jedną ze swoich postaci i spędzić z nią dzień, kogo byś wybrała i jak wyglądałoby to spotkanie?
Na pewno Noah. To postać, którą bardzo lubię, którą sama wykreowałam w sposób dla mnie satysfakcjonujący. Był agentem nieruchomości, więc może spotkalibyśmy się w biurze i przedstawiłby mi jakąś ofertę zakupu domu? A potem usiedlibyśmy na kawie i pogadali o życiu – choć pewnie w jego przypadku oznaczałoby to rozmowę o śmierci.
Pozujesz do zdjęć. Fotografia artystyczna jest mi również bardzo bliska. Opowiedz o tym, czym to dla ciebie jest?
Pozowanie do zdjęć to dla mnie coś więcej niż tylko ładna poza przed obiektywem. To sposób na wyrażenie siebie, swojej osobowości i emocji, których nie zawsze da się uchwycić słowami. Uwielbiam mroczne klimaty, tajemniczość, estetykę rodem z gotyckich opowieści – i to wszystko odnajduję w fotografii.
Dla mnie zdjęcia to forma sztuki, w której mogę się wcielać w różne role, eksperymentować z wizerunkiem, ukazywać różne odcienie kobiecości – zarówno delikatne, jak i te pełne mocy, niepokojące, zmysłowe czy tajemnicze. To sposób na podkreślenie, że piękno nie ma jednej definicji, że można wyglądać inaczej, wyróżniać się, bawić się stylem i jednocześnie czuć się sobą. To dla mnie coś więcej niż hobby – to sposób na manifestację swojej estetyki, charakteru i tego, co mnie fascynuje. Sama również szyję stroje do sesji zdjęciowych.

To jak? Odważysz się zajrzeć do „Inseminarium”?
„Inseminarium” to coś więcej niż zbiór opowiadań grozy – to podróż w najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, gdzie granice między rzeczywistością a koszmarem zacierają się w mroku. Każda historia to odrębna opowieść, ale wszystkie łączy jedno – eksploracja strachu, który nie zawsze rodzi się z zewnętrznych zagrożeń, lecz często jest odbiciem naszych własnych lęków, traum i niepokojów.
Autorka w swoich opowiadaniach nie sięga po tanią grozę i przewidywalne schematy horroru, lecz kreuje atmosferę, która drąży w czytelniku niepokój, powoli sącząc się do jego świadomości. Znajdziemy tu bestie z morskich głębin, domy skrywające mroczne sekrety, przeklęte miejsca, w których echo dawnych tragedii wciąż rozbrzmiewa w ścianach. Jednak najstraszniejsze w tych opowieściach nie jest samo zło, lecz jego nieuchwytność – to, co pozostaje między słowami, co czai się w niedopowiedzeniach i w napięciu, które autorka buduje z niezwykłą precyzją.
To literatura, która konfrontuje nas z własnymi lękami, zmusza do zastanowienia się nad tym, co czai się w cieniu naszego umysłu. Czy strach, który odczuwamy, pochodzi z zewnątrz, czy jest odbiciem czegoś głęboko w nas zakorzenionego?
